W poszukiwaniu pierwotnej melodii – „Gorzkich żali”

Wielu uczestników Gorzkich żali, zwłaszcza tych, którzy rozumieją znaki nutowe, doznaje zdziwienia, gdy otwierają współczesne śpiewniki i nie odnajdują w nich melodii, śpiewanych w rodzinnych parafiach, zapisanych w pamięci pokoleń. Istnieje bowiem spora rozbieżność między wersją Gorzkich żali obowiązującą w polskim Kościele, zamieszczoną np. w Śpiewniku liturgicznym z 1991, czy współczesnym wydaniu Śpiewnika kościelnego – ks. Jana Siedleckiego, a wersjami śpiewanymi w naszych kościołach. Obecne wersje śpiewnikowe w większości opierają się na najstarszym kompletnym zapisie nutowym, zamieszczonym w Śpiewniku kościelnym – ks. Michała Marcina Mioduszewskiego CM. Ks. prof. Karol Mrowiec CM, idąc za Wincentym Polem i Józefem Surzyńskim, nazywa wychodzący w latach 1838-53 śpiewnik ks. M.M. Mioduszewskiego kodeksem polskich pieśni kościelnych. Zawiera on, prócz tekstów, także melodie, oparte na starych rękopisach oraz na współczesnej autorowi tradycji ludowego śpiewu.

Śpiewnik Mioduszewskiego jest dla polskiej muzyki religijnej tym, czym dzieło Oskara Kolberga dla muzyki ludowej. To na Mioduszewskim bazują późniejsze wydania śpiewników kościelnych, to z niego czerpali inspiracje do swej twórczości Zygmunt Noskowski czy Witold Lutosławski. Do czasów wydania śpiewnika ks. Mioduszewskiego większość wydawnictw była publikacjami beznutowymi. Drukowane kancjonały z XVIII w. przeważnie nie posiadały nut. Jak podaje ks. Mrowiec: Zapis melodii pieśni kościelnych spotykamy niemal wyłącznie w rękopisach sporządzanych zapewne na bezpośredni użytek kantorów lub organistów. Także XVIII-wieczne wydania Snopka Miry czyli Gorzkich żali posiadają sam tylko tekst. Idąc za badaniami ks. Michała Chorzępy CM, który jako pierwszy w tak obszerny i niemal kompletny sposób zajął się tematyką tego nabożeństwa – możemy pokusić się o stwierdzenie, że wersja zawarta w śpiewniku Mioduszewskiego jest najbardziej zbliżona do pierwowzoru. Nie jest z nim jednak tożsama. Tego samego zdania, co ks. Chorzępa jest ks. Karol Mrowiec, który rok później pisał: Można jednak przyjąć za pewnik, że najbardziej zbliżony do pierwotnego brzmienia zapis wartościowych melodii Gorzkich żalów przekazał nam ks. M. M. Mioduszewski w swoim Śpiewniku Kościelnym z r. 1838 (s. 59-72). Ich szlachetny kształt – pisze ks. Mrowiec – pełen prostoty, wyraźnie wskazuje na pokrewieństwo z melodyką gregoriańską. I tu właściwie powinien zakończyć się ten referat, gdyby nie kilka przesłanek, które sprowokowały mnie do podjęcia tematu.

O pierwszej przesłance pisałem na początku. Twórczo bowiem niepokoi każdego muzyka fakt obecności w wielu rejonach Polski różnych od zamieszczonej w śpiewniku Mioduszewskiego – wersji. Ten problem został zasygnalizowany już w innych publikacjach. Ważniejszą jednak przesłanką są słowa samego Mioduszewskiego, który przyznał, iż zamieszczane w swoim śpiewniku melodie poddawał redakcji.

Musimy mieć świadomość, że ks. Mioduszewski dokonał zapisu nutowego melodii powstałej 131 lat wcześniej. Choć uwzględniając, iż prace nad śpiewnikiem rozpoczął w 1830, a wydał go dopiero w 1838 – to możemy mówić o 123 latach, a to i tak dużo. Powstaje więc pytanie, którą melodię zapisał: krakowską, wszak od 18 lat (względnie od 10), czyli od 1820 przebywał w Krakowie, czy warszawską, którą znał od dzieciństwa? Wprawdzie w Śpiewniczku zawierającym pieśni kościelne – ks. Jana Siedleckiego, w wydaniu z 1880, odnajdujemy tę melodię z adnotacją: Melodya Warszawska, ale od wydania śpiewnika Mioduszewskiego do czasu powstania tej adnotacji minęło ponad 40 lat, a od powstania Gorzkich żali – ponad 173.

W znajdującym się w Archiwum Księży Misjonarzy na Stradomiu Akcie darowizny Książek, pochodzącym z 1856, ks. Mioduszewski zapewnia, że pieśni do swego śpiewnika zbierał z książek drukowanych, rękopisów, ale nade wszystko dbał o zapisanie ich własnych melodii. Możemy przez to rozumieć, iż autor zapisywał nie tyle warianty melodii, co starał się dotrzeć do ich pierwotnej postaci. Z pewnością tak też uczynił z melodią Gorzkich żali. Przypuszczam, że temu argumentowi dał pierwszeństwo w stosunku do innego swego założenia, iż w doborze wersji danej pieśni szedł za powszechniejszym używaniem. W Przemowie do Śpiewnika kościelnego z 1838 pisał, że jeżeli natrafiał na jedną pieśń w wielu wersjach, kryterium wyboru jednej wersji było dawniejsze wydanie, albo mocniejsze wyrażenie. Warto też zwrócić uwagę, że Gorzkie żale znalazły się w podstawowej, pierwszej części śpiewnika, która powstała jako wydawnictwo użytecznościowe, wychodzące naprzeciw zapotrzebowaniom organistów. W tej części nie do końca chodziło o dokumentację zabytków. Dopiero w Dodatku II (z 1849) mniej przejmował się użytecznością, a kierował ocaleniem od zapomnienia dawnych pieśni, o czym dowiadujemy się ze wstępów do poszczególnych części śpiewnika i wspomnianego Aktu darowizny Książek. W Przemowie do śpiewnika Mioduszewski pisze także o tym, iż melodie poddawał redakcji: odrzucał wszelkie niepotrzebne dodatki. Co więcej – melodie o rodowodzie gregoriańskim zbliżał do śpiewu chorałowego. Wspomniałem już wyżej opinię ks. M. Chorzępy i ks. K. Mrowca. Uzasadnionym wydaje się wniosek, że Mioduszewski najprawdopodobniej zamieścił w swoim śpiewniku wersję oryginalną – warszawską, ale pewnie poddał ją wspomnianej redakcji, choć nie do końca konsekwentnej. Pytanie, czy Gorzkie żale nie otrzymały przez to doskonalszej postaci, oczywiście doskonalszej – w rozumieniu zamiłowanego w chorale muzyka kościelnego. Postać ta jednak może być zupełnie odmienna od pierwotnej wersji ks. Wawrzyńca Benika, pisanej dla ludu, dla Bractwa św. Rocha w Warszawie. Generalnie, patrząc na wersję Mioduszewskiego można postawić dwa pytania: 1. Czy pierwotna melodia nie była bardziej ludową? 2. A może wersja Mioduszewskiego jest za mało gregoriańską? Dla przybliżenia się do odpowiedzi na te pytania, sięgnijmy do szczątkowych źródeł wcześniejszych, a także do misjonarskiej tradycji.

Najstarszy, znany z druku zapis melodii Gorzkich żali zawarty jest w zbiorze autorstwa J. Hejliński – M. Dębiński – Melodyje do wyboru pieśni na dwa lub trzy głosy z organami. Zbiór ten został wydany w Poznaniu w 1826. Wspomina o nim ks. Karol Mrowiec m.in. w swoim artykule poświęconym liturgii i muzyce u misjonarzy. Mimo poszukiwań śpiewnik ten nie był mi dostępny. Ks. Mrowiec w 1961 roku pisał: Niestety wydania innych śpiewników kościelnych z XIX w. (poza Mioduszewskim – przyp. mój), począwszy od najstarszego znanego nam z druku zapisu melodii Gorzkich Żalów, zawartego w zbiorze Hejlińskiego-Dębińskiego pt. „Melodyje do wyboru pieśni na dwa lub trzy głosy z organami” (Poznań 1826), w większym lub mniejszym stopniu zniekształcają jej (tj. melodii Gorzkich żalów – przyp. mój) szlachetny rysunek poprzez rozmaite maniery typu ludowego.

Jak ta maniera ludowa wyglądała, możemy się domyślać spoglądając na zapis nutowy organowego opracowania pieśni Stała Matka boleściwa, zawartego w kancjonale Wacława Raszka – nauczyciela muzyki kościelnej w Instytucie Nauczycielskim, wydanego w Warszawie w 1825, a więc przed pozycją, o której wspominał ks. Mrowiec. Kancjonał ten posiadał zatwierdzenie odpowiednich władz do użytku w kościołach parafialnych. Egzemplarz, który był mi dostępny, pierwotnie należał do zbiorów biblioteki świętokrzyskiej, teraz zaś spoczywa w Archiwum Księży Misjonarzy na Stradomiu. W tym kancjonale nie odnajdziemy Gorzkich żali, ale jest zamieszczona pasyjna pieśń Stała Matka boleściwa, a właściwie tylko jej pierwsza zwrotka, na melodię znaną nam z Gorzkich żali. Od razu zwraca tu uwagę akompaniament organowy, który był właściwy stylowi większości towarzyszeń organowych w Polsce w XIX w., i który mógł mieć także wpływ na kształt melodii. Towarzyszenie to charakteryzuje się bardziej rozwiniętą, samodzielną partią, zawierającą ornamenty. Jest to opracowanie utrzymane w fakturze fortepianowej z figuracjami, biegnikami, pochodami gamowymi, z podwojonym oktawowo głosem basowym i melodią prowadzoną w równoległych tercjach, o dość ubogiej harmonii. Podobnie opracowywali pieśni wspomniani J. Hejliński – M. Dębiński oraz K. Kurpiński, W. Sowiński, K. Klimonda, Fr. Popper. Styl ten w II połowie XIX w. był bardzo krytykowany przez przedstawicieli tzw. ruchu cecyliańskiego, którzy ten rodzaj akompaniamentu nazywali pogardliwie „bieganiną po klawiszach”.

Melodia pieśni jest podobna do tej, którą odnajdziemy „za 13 lat” w śpiewniku Mioduszewskiego, w IV pieśni Gorzkich żali. Nota bene, Mioduszewski na stronach 119 (śpiewnik) i 723 (dodatek) podaje tekst średniowiecznej sekwencji Stabat Mater w języku polskim, ale na melodię tę samą, co Ach, ja Matka w Gorzkich żalach. Również w Śpiewniczku – ks. Jana Siedleckiego, w wydaniach od 1878 do 1896, znajdziemy Stabat Mater na melodię z Gorzkich żali. Dopiero w wydaniu Śpiewniczka – Siedleckiego z 1908, znajdziemy Stała Matka boleściwa do melodii znanej z Antiphonale Romanum, natomiast w wydaniu jubileuszowym z 1928 w Śpiewniku kościelnym – ks. Jana Siedleckiego, pod redakcją ks. Wendelina Świerczka znajdziemy melodię Stabat Mater taką, jaką ma Ach, ja Matka w Gorzkich żalach zamieszczonych w Szczeblach do Nieba – Teofila Klonowskiego.

Sięgnijmy jeszcze głębiej wstecz. Ks. Michał Chorzępa wspomina o odnalezionym przez ks. Mrowca „starszym zapisie” Gorzkich żali w formie rękopisu. W Planktach polskich wydanych w 1968, ks. Mrowiec zamieścił 29 utworów pochodzących z 9 różnych rękopisów, przechowywanych w postaci odpisów w Bibliotece Uniwersytetu A. Mickiewicza w Poznaniu i w Bibliotece Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Są to utwory na jeden, dwa, lub trzy głosy wokalne z towarzyszeniem małego zespołu instrumentalnego. Pośród nich znajdują się dwa, nieznanego autorstwa plankty pod tytułem Gorzkie żale. Pierwszy pochodzi z przełomu XVII/XVIII w. i jak pisze ks. Mrowiec, stanowi jeden z wariantów popularnych już w wieku XVII śpiewów, zaczynających się od tych słów. Drugi utwór, pochodzący z okresu między 1714 a 1800, zawiera słowa zbliżone do tekstu ks. Wawrzyńca Benika, zawartych w zbiorku Snopek Miry z 1707, w melodii zaś jest zbieżny z wcześniejszym przykładem. W obydwu przypadkach znajdziemy odniesienia jedynie do Pobudki – nie ma w nich tekstu ani melodii z innych pieśni Gorzkich żali. W melodyce zwraca uwagę występowanie progresji opadającej oraz ornamentyki, zwłaszcza w drugim przykładzie, co zapewne podyktowane jest obecnością składu instrumentalnego i następującymi symphoniami. Te dwa XVIII-wieczne przykłady posiadają niemal identyczną linię melodyczną, pokrewną, ale jednak różną od tej, jaką znajdziemy w Pobudce Gorzkich żali, w śpiewniku ks. M. M. Mioduszewskiego.

Po rozpatrzeniu przykładów Hejlińskiego-Dębińskiego, Raszka i XVIII wiecznych planktów, wniosek jaki się nasuwa, wydaje się potwierdzać zamieszczone wyżej przypuszczenie, że ks. Mioduszewski zamieścił w swym śpiewniku zredagowaną melodię Gorzkich żali, niekoniecznie taką, jaką podał ks. W. Benik.

Warto w tym miejscu zapytać o ówczesną formację muzyczną misjonarzy. Misjonarze zawsze pielęgnowali chorał gregoriański. Sam założyciel Zgromadzenia Księży Misjonarzy, św. Wincenty a Paulo (1581-1660) był zdecydowanym przeciwnikiem śpiewu ludowego w liturgii, za to przywiązywał wielką wagę do wykonawstwa chorału gregoriańskiego, co było zresztą zgodne z ówczesnym prawem. Kiedy dowiedział się, że misjonarze w Polsce nie wykonywali w czasie nabożeństw śpiewu gregoriańskiego, lecz pozwalali, by lud śpiewał pieśni – tłumacząc to miejscowym, starym zwyczajem, Wincenty ich napomniał w słowach: Będzie to z większą chwałą Bożą i zbudowaniem bliźnich, jeśli przynajmniej swoim dobrym zachowaniem będą misjonarze pociągali ludzi do Boga. Nie powinni zaniedbywać śpiewu gregoriańskiego, bo w przyszłości mają prowadzić seminarium… Klerycy zaś wysłani do Warszawy: Durand i inni umieją dobrze śpiewać. Z tych informacji z połowy XVII w. wynika, iż misjonarze w Polsce dopuszczali w kościele śpiew ludowy, choć wiemy także, że jako wychowawcy kleru, starali się zawsze być wiernymi prawu kościelnemu. Nauczali z zatwierdzonych podręczników. Najprawdopodobniej także w sferze muzyki ludowej kierowali się prawidłami chorału gregoriańskiego. O tym jakie mieli wykształcenie w zakresie chorału, mówią księgi, z których się uczyli.

Z tych wiadomości, wynika, że księża misjonarze i kształceni przez nich duchowni diecezjalni, otrzymywali gruntowną wiedzę w zakresie chorału gregoriańskiego, co było jak najbardziej zgodne z duchem Założyciela. Zresztą na przełomie XVII i XVIII w. zarówno w polskiej prowincji jak i w ogóle w Zgromadzeniu Misji ogromną wagę przykładano do śpiewu gregoriańskiego, do innej muzyki odnosząc się z rezerwą, a czasem wręcz z niechęcią. Świadectwem takiej postawy jest list okólny następcy św. Wincentego, przełożonego generalnego – ks. Jean’a Bonnet CM, z 1 stycznia 1733. Te dane wskazywałyby na zupełnie uprawnioną, ewentualną redakcję melodii Gorzkich żali, dokonaną przez ks. Mioduszewskiego, albo wręcz wskazują na to, iż wersja Mioduszewskiego najbardziej odpowiada duchowi muzycznemu misjonarzy początku XVIII w. Choć wnikliwe oko muzyka stwierdzi, iż nawet tę wersję Mioduszewskiego można by jeszcze poprawić, co rzeczywiście zostanie uczynione w przyszłości.

W odpowiedzi na refleksjach końcowych warto zapytać, jak korzystać z ukazanej tutaj wiedzy? Czy zatem należy wszędzie siłą zaprowadzić jednolitą melodię, mającą źródła w najprawdopodobniej najstarszej wersji, do której dotarliśmy w najmłodszym zapisie? Myślę, że dotychczasowa praktyka jest bardzo dobra. Każda niemal parafia ma swoją specyfikę, swoje tradycje. Stara melodia Gorzkich żali, idąc przez wieki została „przefiltrowana” przez zwyczaje kulturowe, w tym także panujące tu i ówdzie tradycje muzyczne. Przez poszczególne społeczności została niejako „oswojona”, uwewnętrzniona. Surowy, melodyczny rysunek, zamieszczony w śpiewniku ks. Jana Siedleckiego, może być obcy, a przez to niepokojący dla lokalnych społeczności. Jego siłowe wprowadzanie, mogłoby zaskutkować zamknięciem umysłów i serc ludzkich, a w konsekwencji odepchnąć ludzi od nabożeństwa, lub w najlepszym wypadku rozpocząć cały proces inkulturacji, czy interioryzacji od początku. Ale ten problem jest odwiecznym wbijaniem kija w mrowisko pośród muzykologów kościelnych i nie miejsce tu i czas ku temu, by podejmować go głębiej.

autor ks. Wojciech Kałamarz CM

Więcej artykułów na temat Gorzki Żali ks. Wojciech Kałamarza CM:

Podobne informacje

Korzystając z tej witryny, zgadzasz się zaakceptować naszą Politykę Prywatności i Politykę Cookis.
Translate »
Don\'t copy text!