Muzyka drogą do Boga

Jest to najwyższa posługa muzyki, dzięki której nie zaprzecza ona swej artystycznej wielkości, lecz dopiero ją w pełni znajduje: odsłania zasypaną drogę do serca, do centrum naszego istnienia, tam, gdzie styka się ono z istnieniem Stwórcy i Zbawiciela. Gdziekolwiek to się udaje, muzyka staje się drogą prowadzącą do Jezusa; drogą, na której Bóg ukazuje swoje zbawienie.
(kard. Joseph Ratzinger)

Wstęp
Kiedy słuchamy chorału gregoriańskiego, czy utworów takich kompozytorów jak Hildegarda z Bingen, Thomas Tallis, Thomás Luis de Vittoria, Jan Sebastian Bach, Wolfgang Amadeusz Mozart, Anton Bruckner, Olivier Messiaen, Arvo Pärt, może się zdarzyć, iż doświadczymy szczególnego dotknięcia w sferze ducha. By to nastąpiło niekoniecznie musimy słuchać, czy wykonywać muzykę religijną, choć wydaje się, że ten rodzaj twórczości muzycznej jest tu uprzywilejowany. Podobnie jak piękny pejzaż może w nas pobudzić głębokie poruszenie ducha, często większe niż niejeden wizerunek świętego, czy przedstawienie biblijnej sceny. Wprawdzie nie sposób nie przyznać racji kardynałowi Ratzingerowi w poniższej wypowiedzi: Istnieje muzyka zmysłowa, która pobudza człowieka erotycznie albo w inny sposób zmierza do wywołania rozkoszy zmysłowej. Jest też muzyka czysto rozrywkowa, która nie chce niczego wyrażać, a jedynie przełamuje brzemię ciszy. Jest muzyka racjonalistyczna, w której dźwięki służą tylko racjonalnym konstrukcjom, nie przenikając do ducha i zmysłów. Zapewne należałoby tutaj zaliczyć niektóre oschłe pieśni katechizmowe, niektóre współczesne utwory skonstruowane komisyjnie. Muzyka odpowiadająca liturgii ku czci Tego, który stał się człowiekiem i został wywyższony na krzyżu, czerpie soki żywotne z innej, większej i rozleglejszej syntezy ducha, intuicji i oddziałującego na zmysły dźwięku. Można powiedzieć, że muzyka Zachodu – poczynając od chorału gregoriańskiego poprzez muzykę katedr i wielką polifonię, poprzez muzykę renesansu i baroku aż po Brucknera i dalej – jest wykwitem wewnętrznego bogactwa tej syntezy i rozwinęła całą pełnię zawartych w niej możliwości. Ten wielki fenomen możliwy był tylko tutaj, mógł bowiem wyrosnąć jedynie z antropologicznego podłoża, które zespoliło element duchowy i świecki w najgłębszą ludzką jednojść; jednak, wydaje się, że utwór, by prowadził do Boga, niekoniecznie musi powstać z inspiracji religijnych, ani z przeznaczeniem do użytku liturgicznego.

W artykule tym chciałbym przedstawić zatem fenomen traktowania muzyki, jako swoistego objawienia Boga, następnie zaprezentuję zjawisko podejścia do muzyki jako pewnego katharsis, drogi dotarcia człowieka do Boga. Potem zatrzymam się na chwilę nad pięknem w muzyce jako tą wartością, która zdaniem wielu jest odpowiedzią na występowanie obydwu, zaprezentowanych w pierwszym i drugim rozdziale podejść do muzyki. Warto już tu zaznaczyć, że te trzy drogi najczęściej współwystępują: poprzez zawarte w muzyce piękno objawia się w jakimś mglistym wymiarze Bóg, co znowu pociąga człowieka do przemiany serca i wzniesienia go ku swemu Stwórcy. W końcu jednak postaram się bardziej rzeczowo, obiektywnie odpowiedzieć na pytanie, czy wiązanie tych dwóch rzeczywistości przeżycia muzycznego i doświadczenia Boga jest w ogóle uzasadnione. Które z cech muzyki zbliżają nas do doświadczenia Boga i czy w ogóle istnieją racje dla myślenia o muzyce jako drodze do Boga. Więcej

Podobne informacje

Korzystając z tej witryny, zgadzasz się zaakceptować naszą Politykę Prywatności i Politykę Cookis.
Translate »
Don\'t copy text!