Wątpliwą jest rzeczą, by Cecylia grała na organach. Może, jako zamożna, wykształcona rzymianka, grywała na harfie. Do gry na ówczesnych organach trzeba było dużo siły fizycznej, a Cecylia była raczej delikatną niewiastą.
Legendy mówią o jej olśniewającym pięknie. Tu mamy pierwszy styczny punkt z muzyką kościelną, która po prostu powinna być olśniewająco piękna. Dawajmy na chwałę Boga to, co najlepsze, a nie byle co i byle jak.
Stare podania mówią, że Cecylia złożyła ślub czystości, chociaż w planach jej rodziców miała być poślubiona przez wysoko urodzonego poganina Waleriana. Czystość to kolejna cecha, jaka powinna charakteryzować muzykę kościelną. Muzyka kościelna winna powstawać nie z pobudek materialnych, nie z rządzy wzbogacenia się czy zdobycia sławy, ale z miłości do Chrystusa i Jego Kościoła.
Czystości św. Cecylii strzegł anioł. Na straży muzyki kościelnej stoi pokora i prostota jej twórców, i wykonawców. To posłaniec samego Boga strzegł Cecylię – czytamy w legendzie. To tchnienie samego Ducha Świętego winno rozpalać umysł muzyka do kreacji świętej i czystej muzyki kościelnej.
Walerian, narzeczony Cecylii, chciał ujrzeć stojącego obok niej anioła, ale nie mógł, bo był poganinem. Cecylia mu rzekła: dopóki nie przyjmiesz chrztu, nie będziesz go mógł ujrzeć. Podobnie muzyka, z natury swej religijnie obojętna, aby mogła stać się święta, powinna być tworzona ze świętej inspiracji i dla świętego celu, jakim jest chwała Boża i uświęcenie wiernych. Gdy już się stanie świętą tak, jak jej patronka, może doprowadzić ludzi do nawrócenia.
Gdy ochrzczony Walerian wszedł do domu, ujrzał zatopioną w modlitwie Cecylię, a przy niej stojącego w jasności anioła, który trzymał w ręku dwa wieńce róż i lilii przeznaczone na głowy Waleriana i Cecylii. Zatopiona w Bogu muzyka kościelna roztacza miłą Bogu i każdemu człowiekowi woń, niczym zapach świeżych kwiatów.
Gdy do mieszkania Waleriana i Cecylii wszedł brat Waleriana – Tyburcjusz, urzeczony piękną wonią róż i lilii oraz czystością swego brata i Cecylii – także zapragnął przyjąć chrzest. Niestety, jak czytamy w pochodzącym z V w. opisie męczeńskiej śmierci Cecylii, wkrótce wybuchło okrutne prześladowanie i Walerian, i Tyburcjusz, i Cecylia zostali skazani na śmierć. W odczytywanej pod koniec roku liturgicznego Apokalipsie św. Jana opisana została bestia walcząca z wiernymi Bogu. W jakimś sensie przypomina to walkę Kościoła o świętość muzyki, o zachowanie jej sakralnego charakteru, o niekalanie jej świeckością, też o skromność, prostotę i dostojeństwo.
Cecylia została skazana na śmierć, bo nie chciała złożyć ofiary bożkom. Nie dziwi nas, że Kościół odżegnuje się od instrumentów, rytmów, melodii, harmonii, kojarzonych z kulturą świecką. Najzwyczajniej w świecie nie dopuszcza ich do świętej liturgii, nawet za cenę niezrozumienia i w jakimś sensie odrzucenia. Nie pragnie się przypodobać, ale strzeże tego co święte i do świętości wzywa. O muzyce kościelnej pięknie pisał kardynał Józef Ratzinger: Muzyka podnosi na wyżyny Boga, na te wyżyny które są Bogiem i które w Chrystusie dotykają ziemi, przyciągają ją do siebie i wznoszą ku sobie.
Aby muzyka kościelna spełniała to zadanie, konieczne jest także nasze zaangażowanie. Gdy wszyscy włączamy się w śpiew, gdy śpiewamy jednym głosem, wtedy w jakimś sensie stanowimy emocjonalną i duchową jedność. Gdy śpiewamy razem, nie tylko oddajemy chwałę Bogu, ale dokonuje się nasze uświęcenie we wspólnej modlitwie, którą to modlitwą muzyka kościelna niewątpliwie jest.
Dlatego nie stójmy w milczeniu podczas świętej liturgii, ale wdzięczni Bogu za dar muzyki pełnym sercem Go uwielbiajmy.